![]() |
FOTO: gazeta.pl |
Mark Rothko to malarz, który przeszedł drogę od malarstwa figuratywnego, przez surrealistyczne eksperymenty, aż po monochromatyczne plansze (colour field painting). O sobie nie lubił mówić, że jest malarzem abstrakcyjnym. Wolał być wyrazicielem ludzkich emocji. Tak jak dźwięk klarnetu Benny’ego Goodmana porusza najdelikatniejsze struny wrażliwości w utworach Mozarta, tak poszczególne warstwy jednolitej farby miały wywołać u odbiorcy efekt kontemplacji. By odnaleźć efekt świetlny w czarnych płaszczyznach należy zatrzymać się, skupić, wejść w rdzeń obrazu.
Po dłuższej chwili możemy zauważyć, że poziome pasy i smugi farby, przenikają się, falują, wybrzuszają, drgają. Miękkie wąskie pasy żółte czy pomarańczowe wokół krawędzi plam, stają się wyraziste. Te jasne akcenty, wyłażą spod prostokątnych intensywnych płaszczyzn.
Po dłuższej chwili możemy zauważyć, że poziome pasy i smugi farby, przenikają się, falują, wybrzuszają, drgają. Miękkie wąskie pasy żółte czy pomarańczowe wokół krawędzi plam, stają się wyraziste. Te jasne akcenty, wyłażą spod prostokątnych intensywnych płaszczyzn.
Sukces malarstwa Marka Rothko rozpoczął się, gdy sam artysta miał wątpliwości co do swojej malarskiej drogi, która według niego zabrnęła w ślepy zaułek. Wystawa w MOMA, zlecenia dla prywatnych kolekcjonerów, sprzedaż 85 dzieł dla Malborough Gallery za milion dolarów. Ale Rothko już czuł za swoimi plecami skradający się pop-art, do tego pogłębiająca się wada wzroku i niemiłosierny ból stawów. Koniec był blisko. Zanim zaczął malować obraz długo w skupieniu siedział przed białym płótnem. Ławki przed obrazami Rothki w Muzeum Narodowym w Warszawie są ustawione tak, jak sobie życzył przed śmiercią artysta.
/MAZ/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz